Newsy

Łyżka dziegciu

Poniższy wpis ma chrakter polemiki z materiałem opublikowanym na Vlogu stylicko-pustelniczym – S. Bruna od Maryi:

We vlogu „Niszczenie kapłaństwa, rozmywanie celibatu: diakoni stali, szafarze, kobiety w posłudze w Kościele” pojawiło się kila wątków, więc przynajmniej do niektórych z nich odniosę się poniżej.

1. Przywołany w filmie fragment z Dziejów Apostolskich (6, 1-4) opowiada o kryzysie w młodej wspólnocie chrześcijańskiej. Czy Apostołowie mogli rozwiązać ten kryzys inaczej? Pewnie tak, może Tobie, kiedy czytasz ten fragment przychodzą jakieś pomysły do głowy (?). Stało się jednak, z Bożą pomocą, że Dwunastu wybrało Siedmiu, by zajęli się obsługą stołów i rozdzielaniem jałmużny. Choć nie były to jedyne aktywności diakonów! Nieco dalej widzimy Szczepana czy Filipa w roli głosicieli Dobrej Nowiny czy przy udzielaniu chrztu. Służba na rzecz ubogich nie wykluczała ich innej, podejmowanej – zapewne nie bez wiedzy Apostołów – aktywności.

2. …a teraz z nieco innej beczki: zarówno w filmie, jak i w jego opisie przywołany jest katalog  zadań diakona określony zgodnie z zaleceniami Soboru Watykańskiego II. Ale uwaga! Katalog ten ma charakter otwarty i nie wyczerpuje podejmowanych przez współczesnych diakonów aktywności. Misję diakonów opisuje dobrze znana triada posługiwania – diakoni spełniają swą rolę, gdy angażują się w służbę ołtarza, słowa i miłości. Katalog ów więc ani nie jest pełny, ani nie jest ułożony według wagi zadań. Kolejność nie ma związku z gradacją realizowanych zadań, nie ma więc znaczenia to czy któreś z nich jest wymienione na 12, 7 czy 1 pozycji. Po prostu z mandatu, z upoważnienia Kościoła mogą i powinni spełniać wskazane w tym zestawieniu zadania.

3. W prezbiterium i poza nim podejmują służbę różne osoby, bo wszyscy oddajemy Bogu cześć „w duchu i w prawdzie”. Jeszcze z lat, gdy byłem ministrantem pamiętam z Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego ten fragment „Celebracja Eucharystii jest czynnością Chrystusa i Kościoła, czyli świętego ludu zjednoczonego i zorganizowanego pod zwierzchnictwem biskupa. Należy ona do całego Ciała Kościoła, ujawnia je i na nie oddziałuje; poszczególnych zaś jego członków dotyczy w różny sposób, zależnie od zróżnicowania stanów, funkcji i aktualnego uczestnictwa. W ten sposób lud chrześcijański, ‘rodzaj wybrany, królewskie kapłaństwo, lud święty, naród nabyty’ ujawnia swoją zwartą i hierarchiczną strukturę. Wszyscy więc, czy to wyświęceni szafarze, czy to świeccy wierni, pełniący swój urząd posługi lub swoją funkcję, winni wykonywać tylko to wszystko, co do nich należy” (n. 91). W skrócie „Sprawowanie Eucharystii jest bowiem czynnością całego Kościoła, w której każdy powinien w pełni wykonywać wyłącznie tylko to, co należy do niego z natury rzeczy, ze względu na jego stopień w ludzie Bożym” (OWMR 5). W sumie są to fragmenty pochodzące z Konstytucji o liturgii świętej Vaticanum II. Każdy więc kto będzie robił w czasie liturgii – w prezbiterium lub poza nim – to, co do niego nie przynależy będzie uchybiał tej zasadzie. Dotyczy to zarówno świeckich, jak i duchownych. Gdy święccy wejdą w buty duchownych de facto prowadzi to do sekularyzacji albo do profanacji liturgii. Odwrotnie zaś, gdy duchowni będą zastępowali, wyręczali świeckich – w prezbiterium lub poza nim – mamy do czynienia z klerykalizacją liturgii. A „klerykalizm to perwersja Kościoła” wg pap. Franciszka.

Tak więc diakoni, nadzwyczajni szafarze Komunii Świętej, mężczyźni, kobiety – winni robić to, na co im zezwolono w KPK i innych dokumentach Kościoła. Dopóki tak się dzieje jesteśmy po bezpiecznej stronie i niczego nie zaciemniamy, spłaszczamy, rozmywamy itp.

Zgadzam się: nadużycia godne są napiętnowania, a brak wiedzy – tak u świeckich jak i u duchownych –  woła o formację stałą, katechezę itp., która przypomni co jest nauczaniem Kościoła (po to m.in. są dokumenty, instrukcje, wytyczne, a to że niektórzy je ignorują nie oznacza że są bezwartościowe).

4. A propos prawosławnych diakonów – teologia porównawcza dostarcza przykładów również z drugiego końca eklezjalnej praktyki, np. spotkać możemy diakonów (w tym kobiety), którzy sprawują pamiątkę Wieczerzy Pańskiej! Czemu jednak mają służyć takie prawosławne lub protestanckie przykłady? Może wystarczyłoby się skupić na katolickiej perspektywie i wyjaśnić co i dlaczego może robić diakon (stały / czasowy – tak naprawdę bez znaczenia), czy nadzwyczajny szafarz Komunii Świętej (mężczyzna / kobieta – tak naprawdę bez znaczenia).

5. A teraz CELIBAT. Szanuję ten dar zarówno u księży, jak i u zakonników. Szanuję go u świeckich i to nie tylko u konsekrowanych dziewic i wdów. Szanuję go również u pustelników 😉 Tak, taka postawa bierze się u mnie z miłości do Jezusa, który sam był bezżenny i który powiedział «Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane… bo są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!» (Mt 19, 11-12). To właśnie cenię sobie w świadectwie życia celibatariuszy – otwarcie na perspektywę nieba, gdzie już wszyscy „nie będziemy się żenić, ani za mąż wydawać”. Celibat jest tego znakiem, przypomina nam o tym. I nawet gdyby zmieniła się dyscyplina Kościoła w tym względzie, to znak ten nie zniknie bo nadal będą tacy, którym będzie dane dla królestwa niebieskiego pozostać bezżennym. Dlatego celibat to nie ofiara, to powołanie i wybór. Celibatariusz niczego sobie nie odbiera, nic nie traci. Celibat to dar łaski, który nie pozostaje w opozycji do małżeństwa. Celibatariusz nadal wezwany jest do płodności, do podejmowania relacji z innymi, do miłości bliźniego.

6. Rozeznawanie powołania kandydata do diakonatu stałego żyjącego w małżeństwie jest – w moim przekonaniu – procesem bardziej złożonym niż np. u kandydata w seminarium duchownym. Dlaczego? W procesie rozeznawania powołania kandydata do diakonatu stałego oprócz tych elementów, które są obecne w toku lat formacji seminaryjnej (zob. Pastores dabo vobis, nn. 10, 35, 61) występuje obowiązkowo rozeznawanie, w które włącza się jego żona (co najmniej w kilku momentach tego procesu). Żona, która zna swojego męża o wiele lepiej niż nie jeden wykładowca czy formator może też lepiej ocenić czy posiada on umiejętności, predyspozycje, cechy osobowości, przymioty ludzkie oraz to, jakie faktycznie życie duchowe prowadzi i czy życie jego jest spójne z tym, co wyznaje i w co wierzy. To wielka roztropność Kościoła, że włączył żony kandydatów do diakonatu w rozeznawanie ich powołania. Bo każdy może czuć w sobie jakieś poruszenie, kierować się określonymi motywami gdy zgłasza się do seminarium, do zakonu, do ośrodka formacji diakonów stałych czy podejmuje praktykę życia pustelniczego. Nie oznacza to jednak, że został do takiego właśnie życia powołany, to rozeznawanie ma przynieść odpowiedź na pytanie czyją wolę w tym względzie dana osoba realizuje – swoją czy Bożą? Ponadto w procesie rozeznawania powołania kandydata do diakonatu stałego zdarza się iż bierze udział także wspólnota, z której się wywodzi lub dzieci, o ile są w wieku i na tym etapie rozwoju, który pozwala im ocenić pragnienie/powołanie ojca.

Dlatego od momentu, gdy ktoś ze swoim ‘chcę’ zgłosi się do biskupa, do momentu, w którym biskup przez nałożenie rąk potwierdzi powołanie i wybór, jest długa i żmudna droga. Nie każdy, kto ją rozpoczął otrzymuje święcenia, ale nie należy traktować tego jako niepowodzenie, ważne by w tym czasie poznać co jest wolą Bożą w życiu takiej osoby.

7. Kluczem do diakonatu nie jest kwestia pozostawania w małżeństwie czy bezżeństwie, lecz to czy charyzmat służby zostanie rozeznany i potwierdzony. Celibat lub małżeństwo nada charakteru posługiwaniu diakona – ukonkretni, urealni realizowaną przez niego służbę. Celibat nie jest ofiarą, więc niczego nie ujmie z posługiwania diakona. Małżeństwo nie jest ograniczeniem, więc niczego nie pozbawi służby diakona. No chyba, że ktoś naprawdę przeżywa swój celibat jako stratę albo swoje małżeństwo, jako obciążenie.

8. Kapłaństwo jest związane z ofiarą – to prawda, lecz to Chrystus jest najwyższym i wiecznym kapłanem Nowego Przymierza, który samego siebie złożył jako ofiarę nieskalaną, doskonałą i jedyną (por. Hbr 9,1-10,18). Biskup lub prezpiter nie jest kapłanem dlatego że składa ze swego życia ofiarę.

Nauka katolicka wyrażona w liturgii, Urząd Nauczycielski i stała praktyka Kościoła uznają, że istnieją dwa stopnie uczestniczenia w kapłaństwie Chrystusa: episkopat i prezbiterat. Diakonat jest przeznaczony do pomocy im i służenia. Dlatego pojęcie kapłan (sacerdos) oznacza obecnie biskupów i prezbiterów, a nie diakonów. Nauka katolicka przyjmuje jednak, że zarówno dwa w/w stopnie uczestniczenia w kapłaństwie, jak i stopień służby (diakonat), są udzielane za pośrednictwem aktu sakramentalnego nazywanego „święceniami”, to znaczy przez sakrament święceń (sacramentum ordinationis), a nie przez sakrament kapłaństwa (sacramentum sacerdotalis)… bo takiego nie ma.

Biskupi i prezbiterzy mają udział w kapłaństwie Chrystusa bynajmniej nie przez celibat, lecz przez sakrament święceń, który uzdania ich by działać in persona Christi Capitis (zob. KKK 1546 i nn.).

Ja osobiście wolę nazwę tego sakramentu, która nie pochodzi od nazwy obrzędu wprowadzającego na urząd, lecz tę podaną w Katechizmie Kościoła Katolickiego: „Sakrament święceń jest sakramentem, dzięki któremu posłanie, powierzone przez Chrystusa Apostołom, nadal jest spełniane w Kościele aż do końca czasów. Jest to więc sakrament posługi apostolskiej” (KKK 1536).

8. Liturgia jest dziełem całego Kościoła, a zatem wspólnym działaniem Chrystusa i Ludu Bożego (mężczyzn i kobiet). Kobiety więc nie tylko mogą, ale i powinny w tej liturgii uczestniczyć w sposób świadomy, czynny i pełny, a także spełniać posługi liturgiczne według zasady to i tylko to do czego zostały upoważnione (por. OWMR 5).

Gdy każdy wykonuje powierzone sobie zadania nie ma ryzyka rozmywania czegokolwiek. Rozumiem jednak że będą osoby, które nie znają lub odrzucają niektóre elementy kościelnego nauczania, norm i dyscypliny, i będą miały problem z akceptacją tego, co stanowi konsekwencję tego nauczania.

Zgadzam się, że nie ma potrzeby robić kobiet diakonami… skoro mogłyby być diakonisami. Kobieta diakon to postulat feminizmu. Diakonisa to postulat teologiczny.

9. Diakonat nie jest w stanie zastąpić kapłaństwa urzędowego (prezbiterat i biskupstwo), gdyż – jak to zaznaczyłem powyżej – nie leży to w jego naturze (jest się święconym nie dla kapłaństwa, lecz dla posługi), ani nie leży to w jego zadaniach (diakon nie może wykonać czynności stricte kapłańskich ważnie nawet w nadzwyczajnych sytuacjach).

Gdy nie ma diakona, tak naprawdę na podstawie szczególnych uprawnień lub w szczególnych sytuacjach, może go zastąpić każdy wierzący. Tego samego nie można jednak powiedzieć o kapłanie (prezbiterze lub biskupie).

Rolą diakona jest upodobnić się do Chrystusa Sługi, być przykładem i zachętą do służby dla swoich braci, słowem: wzbudzać, ożywiać charyzmat służby wśród tych, do których został posłany. „Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich – to dążenie niech was ożywia! Ono też było w Chrystusie Jezusie. On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (por. Flp 2, 4-7).

Z drugiej strony sprowadzanie misji diakona:

  • tylko do posługi ołtarza (np. rozdawanie Komunii Świętej) albo
  • tylko do posługi słowa (np. katechizowanie) albo
  • tylko do posługi miłości (np. obsługiwanie stołów)

to uproszczenie, które deformuje obraz diakonatu, czyni zeń jakąś karykaturę, a w konsekwencji – przyznaję – może budzić niechęć, nieufność czy wrogość.

„Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch. Różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan. Różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra” (zob. 1 Kor 12, 4-11, zob. też Rz 12, 6-8) „Jako dobrzy szafarze różnorakiej łaski Bożej służcie sobie nawzajem tym darem, jaki każdy otrzymał. Jeżeli kto ma [dar] przemawiania, niech to będą jakby słowa Boże. Jeżeli kto pełni posługę, niech to czyni mocą, której Bóg udziela, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen” (1 P 4, 10-11).

Jeśli więc ktoś chce mi usłużyć tym darem, który otrzymał od Boga za pośrednictwem, rozeznaniem i misją Kościoła, to czyż nie powinienem być mu raczej wdzięczny, niż okazywać dezaprobatę?

One Reply to “Łyżka dziegciu

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.