Święcenia diakonatu
Newsy

Czy święceniami musi rządzić utylitaryzm?

Z niekrytym dreszczem sensacji i zapewne wzruszenia obiegają media informacje o święceniach udzielanych na szpitalnych łóżkach. Ostatnio mieliśmy przynajmniej dwa takie przykłady – ks. Livinusa Esomchi Nnamani, Nigeryjczyka wyświęconego w tym roku w Rzymie, czy ks. Michała Łosia, orionisty wyświęconego w Polsce dwa lata temu. Równie szybko co sensacyjne wieści o święceniach prezbiteratu dochodziły do nas też wieści o ich śmierci.

Czy takie święcenia mają sens? Pytanie nie jest wymyślone, ponieważ w licznych komentarzach towarzyszącym tym informacjom pojawiają się tego typu dociekania stawiane bardziej lub mniej delikatnie.

Oprócz tego pytania można postawić jeszcze jedno – czy o święceniach musi decydować wyłącznie utylitaryzm? Według słownika PWN utylitaryzm to «dążenie do osiągania celów praktycznych, materialnych, nawet za cenę rezygnacji z wyższych celów». W tym znaczeniu postawione pytanie należy rozumieć w ten sposób – czy udzielaniem sakramentu święceń musi rządzić przekonanie, że należy ich udzielać wyłącznie wówczas, gdy przyniosą praktyczne korzyści (rozumiane jako sprawowanie kultu i aktywność duszpasterska)? Nie pytam bez powodu, gdyż na gruncie polskim istnieje dość rozpowszechnione przekonanie, iż święceń diakonatu udziela się tylko wtedy, gdy istnieje realna potrzeba duszpasterska. Co więcej rozciąga się tę zasadę na kwestię wprowadzania bądź nie diakonatu stałego.

A przecież znane są również przypadki święceń (różnego stopnia) np. osób niewidomych lub z inną niepełnosprawnością… ale o tym może przy innej okazji.

Rozumiem zasadę owej potrzeby duszpasterskiej, lecz czy nie staję się on zasłoną, za którą kryją się inne rzeczywiste powody, niepełne rozumienie natury Kościoła (albo samych święceń), obawy lub niechęć?

Sakrament święceń, wraz z sakramentem małżeństwa, nazywany jest w Katechizmie Kościoła Katolickiego sakramentem w służbie komunii (zob. cz. II rozdz. 3). Czyż nie byłoby dobrze by służba na rzecz komunii Kościoła, jedności wspólnoty – owa Pawłowa „posługa jednania” (zob. 2 Kor 5, 18) była przypominana przez diakonów?

Zasada potrzeby duszpasterskiej nie powinna i nie może być jedyną normą!

Czy więc święcenia niepełnosprawnych i umierających mają sens? Czy stanowią formę wyróżnienia, zadośćuczynienia lub pocieszenia dla takiej osoby? Gdyby tak było… gdyby to były przesłanki dla udzielania święceń w tych szczególnych sytuacjach, to zapewne należałoby zaprotestować przeciwko tej praktyce. Za święceniami takimi stoi jedak przekonanie, iż – w tych szczególnych przypadkach – kondycja święconego nie ogranicza działania Chrystusa i Jego łaski.

W odniesieniu do święceń diakonatu można też odwołać się do Dekretu soborowego o działalności misyjnej Kościoła Ad gentes (n. 16), który mówi „Wypada bowiem, żeby mężowie, którzy spełniają prawdziwie służbę diakona… byli umacniani przez obrzęd włożenia rąk przekazany tradycją apostolską i łączeni ściślej z ołtarzem, aby przez sakramentalną łaskę diakonatu mogli skuteczniej wykonywać swoją służbę”. Podaje się tu zasadę wedle, której dobrze jest umocnić łaską sakramentalną tych, którzy w życiu swoim realizują charyzmat diakonii.

Do tych kilku słów refleksji skłoniła mie informacja o święceniach, jakich w dniu jutrzejszym (26/09/21), ma udzielić bp. Rick Stika z Diecezji Knoxville (Knoxville  – miasto w Stanach Zjednoczonych, we wschodniej części stanu Tennessee). Biskup ten na swoim Twitterze przesłał informację, że zamierza wyświęcić Kena Conklina na stałego diakona, w jego domu, w otoczeniu jego kolegów z kursu diakonackiego i jego rodziny. Jak czytamy zostanie on wyświęcony rok wcześniej, ponieważ teraz trafił do hospicjum, a jego czas na tym świecie jest bardzo ograniczony. Jak pisze Biskup „po ponad 4 latach studiów jest duchowo do tego przygotowany, a teraz przygotowuje się też do nowego życia. Jest gotowy fizycznie, psychicznie, a zwłaszcza duchowo. Proszę, módlcie się za niego i jego rodzinę!” i dalej – „Ofiarowałem mu ten dar [święceń diakonatu], który w nim się spełnił” – dodaje Biskup.

Dk. Greg Kandara tak komentuje to wydarzenie: „Posługa diakonatu to coś więcej niż to, co robisz; to kim jesteś. Poza tym istnieją niezliczone sposoby służenia Bogu i Jego ludowi. Twierdzę, że przyszły diakon Ken służy swoim kolegom z kursu, swojej rodzinie i biskupowi, dając świadectwo — pokazując, jak stawić czoła kresowi życia — i oznaczając swoje ostatnie dni z pokorą, wdzięcznością i nadzieją. Służy przez bycie – co czasami może być największą służbą ze wszystkich.”

I dodaje: „Panie, ten, którego kochasz, jest chory, a jego czas na tej ziemi dobiega końca. Zbliż się do Niego i tych, którzy go kochają. Pomóż im w potrzebie, aby pamiętali, że Ty jesteś Zmartwychwstaniem i Życiem. Panie pociechy i miłosierdzia, modlimy się, abyś mógł powitać Kena w swoich objęciach i aby ten sługa, który Cię kochał na tym świecie, radował się z Tobą na zawsze w przyszłym. Niech wkrótce usłyszy słowa wdzięczności i nadziei: «Dobrze, sługo dobry i wierny».”

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.