Newsy

Przemówienie Ojca Świętego Franciszka do diakonów stałych diecezji rzymskiej i ich rodzin

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry i witajcie! Dziękuję za waszą wizytę.

Dziękuję wam za wasze słowa i wasze świadectwa. Pozdrawiam Kardynała Wikariusza, was wszystkich i wasze rodziny. Cieszę się, że ty, Giustino, zostałeś mianowany dyrektorem Caritas: patrząc na ciebie myślę, że będzie rósł, jesteś dwa razy wyższy od ks. Bena [śmiech, oklaski]. Cieszę się również, że diecezja rzymska powróciła do starożytnego zwyczaju powierzania kościoła diakonowi, aby stał się diakonatem, jak to miało miejsce w przypadku Ciebie, drogi Andrea, w robotniczej dzielnicy miasta. Pozdrawiam cię i twoją żonę Laurę z sympatią. Mam nadzieję, że nie skończycie jak święty Wawrzyniec, ale nie ustawajcie w drodze! [śmiech]

Ponieważ zapytaliście mnie, czego oczekuję od diakonów Rzymu, powiem wam kilka rzeczy, jak to często robię, kiedy was spotykam i zatrzymuję się, aby zamienić słowo z niektórymi z was.

Zacznijmy od krótkiej refleksji nad posługą diakona. Główną drogą, którą należy podążać jest ta wskazana przez Sobór Watykański II, który rozumiał diakonat jako „właściwy i stały stopień hierarchii”. Lumen gentium, po opisaniu funkcji prezbiterów jako udziału w kapłańskiej funkcji Chrystusa, ukazuje posługę diakonów, „na których”, jak mówi, „nie nakłada się rąk do kapłaństwa, lecz do posługi służebnej”. Różnica ta nie jest bez znaczenia. Diakonat, który w poprzedniej koncepcji został sprowadzony do porządku przejścia do kapłaństwa, odzyskuje w ten sposób swoje miejsce i swoją specyfikę. Samo podkreślenie tej różnicy pomaga przezwyciężyć plagę klerykalizmu, który stawia kastę kapłanów „ponad” Ludem Bożym. To jest właśnie sedno klerykalizmu: kasta kapłanów „ponad” Ludem Bożym. I jeśli to nie zostanie rozwiązane, klerykalizm będzie trwał w Kościele. Diakoni, właśnie dlatego, że są oddani służbie temu Ludowi, pamiętają, że w ciele kościelnym nikt nie może wynosić się ponad innych.

W Kościele musi obowiązywać logika odwrotna, logika zniżania się. Wszyscy jesteśmy wezwani do znoszenia się, ponieważ Jezus zniżył się do nas, stał się sługą wszystkich. Jeśli w Kościele jest ktoś wielki, to jest nim ten, kto uczynił siebie najmniejszym i sługą wszystkich. A wszystko zaczyna się tutaj, o czym przypomina nam fakt, że diakonat jest bramą do porządku. I diakonami pozostaniecie na zawsze. Pamiętajmy, proszę, że dla uczniów Jezusa kochać to znaczy służyć, a służyć to znaczy królować. Władza leży w służbie, a nie w czymkolwiek innym. A skoro przypomnieliście sobie to, co mówię, że diakoni są strażnikami służby w Kościele, to możemy powiedzieć, że są strażnikami prawdziwej „władzy” w Kościele, aby nikt nie wykraczał poza władzę służby. Pomyślmy o tym.

Diakonat, podążając drogą Soboru, prowadzi nas w ten sposób do centrum tajemnicy Kościoła. Tak jak mówiłem o „Kościele konstytutywnie misyjnym” i „Kościele konstytutywnie synodalnym”, tak dodaję, że powinniśmy mówić o „Kościele konstytutywnie diakonijnym”. Rzeczywiście, jeśli nie żyjemy tym wymiarem służby, każda posługa jest pusta od wewnątrz, staje się jałowa, nie przynosi owoców. I stopniowo staje się światowa. Diakoni przypominają Kościołowi, że to, co odkryła św. Teresa, jest prawdą: Kościół ma serce rozpalone miłością. Tak, serce pokorne, pulsujące służbą. Diakoni przypominają nam o tym, kiedy – jak diakon św. Franciszek – przybliżają Boga innym, nie narzucając się, służąc z pokorą i radością. Hojność diakona, który daje siebie, nie szukając pierwszych rzędów, ma w sobie zapach Ewangelii, mówi o wielkości pokory Boga, który robi pierwszy krok – zawsze, Bóg zawsze robi pierwszy krok – aby spotkać nawet tych, którzy się od Niego odwrócili.
Dzisiaj musimy zwrócić uwagę także na inny aspekt. Zmniejszanie się liczby kapłanów spowodowało dominację zaangażowania diakonów do zastępowania ich w zadaniach, które choć ważne, nie stanowią o specyfice diakonatu. Są to zadania zastępcze. Sobór, mówiąc o służbie Ludowi Bożemu „w diakonacie liturgii, słowa i miłości”, podkreśla, że diakoni są przede wszystkim – nade wszystko – „oddani obowiązkom miłości i administracji” (Lumen gentium, 29). Zwrot ten przywołuje pierwsze wieki, kiedy to diakoni w imieniu i na rzecz biskupa troszczyli się o potrzeby wiernych, zwłaszcza ubogich i chorych. Możemy też sięgnąć do korzeni Kościoła rzymskiego. Nie myślę tu tylko o św. Wawrzyńcu, ale także o decyzji, aby dać życie diakonatowi. W wielkiej metropolii cesarskiej zorganizowano siedem miejsc, odrębnych od parafii i rozmieszczonych w różnych częściach miasta, w których diakoni prowadzili pracę u podstaw na rzecz całej wspólnoty chrześcijańskiej, a zwłaszcza „tych najmniejszych”, aby – jak mówią Dzieje Apostolskie – nikt z nich nie był w potrzebie (por. 4, 34).

Dlatego też w Rzymie staramy się przywrócić tę starożytną tradycję, wprowadzając diakonat w kościele św. Wiem, że jesteście również obecni w Caritas i w innych organizacjach, które są blisko ubogich. W ten sposób nigdy nie stracicie orientacji: diakoni nie będą „półkapłanami” czy księżmi drugiej kategorii, nie będą też „specjalnymi ministrantami”, nie, to nie jest droga, którą należy podążać; będą troskliwymi sługami, którzy robią wszystko, aby nikt nie został wykluczony, a miłość Pana dotykała w sposób namacalny życia ludzi. Krótko mówiąc, można by podsumować duchowość diakonijną w kilku słowach, to znaczy duchowość służby: gotowość od wewnątrz i otwartość na zewnątrz. Gotowość od wewnątrz, płynąca z serca, gotowa powiedzieć „tak”, potulna, nie sprawiająca, że życie kręci się wokół własnego programu; i otwartość na zewnątrz, patrząca na wszystkich, zwłaszcza na tych, którzy są pominięci, którzy czują się wykluczeni. Wczoraj czytałem fragment z księdza Orione, który mówił o przyjmowaniu potrzebujących, i powiedział: „W naszych domach” – mówił do zakonników ze swojego zgromadzenia – „w naszych domach każdy, kto ma potrzebę, jakąkolwiek potrzebę, cokolwiek, nawet ci, którzy mają ból, muszą być przyjęci”. I to mi się podoba. Przyjmować nie tylko potrzebujących, ale i tych, którzy mają ból. Pomaganie tym ludziom jest ważne. Powierzam to wam.

Jeśli chodzi o to, czego oczekuję od diakonów Rzymu, chciałbym dodać jeszcze trzy krótkie myśli – ale nie bójcie się: Zbliżam się do końca – które są nie tyle „rzeczami do zrobienia”, ile raczej wymiarami, które należy pielęgnować. Po pierwsze, oczekuję od was pokory. Smutno jest widzieć biskupa i księdza, który się popisuje, ale jeszcze smutniej jest widzieć diakona, który chce się postawić w centrum świata, w centrum liturgii, w centrum Kościoła. Bądźcie pokorni. Niech całe dobro, które czynisz, będzie tajemnicą między tobą a Bogiem. I tak przyniesie to owoce.

Po drugie, oczekuję od was, że będziecie dobrymi małżonkami i dobrymi ojcami. I dobrymi dziadkami. To da nadzieję i pociechę małżeństwom, które przeżywają trudne chwile, a które w waszej autentycznej prostocie znajdą wyciągniętą dłoń. Będą mogli pomyśleć: „Spójrzcie na naszego diakona! Jest szczęśliwy, gdy jest z ubogimi, ale także z proboszczem, a nawet ze swoimi dziećmi i żoną!”. Nawet z teściową, to jest bardzo ważne! Robić wszystko z radością, bez narzekania: to jest świadectwo, które jest warte więcej niż niejedno kazanie. I koniec z narzekaniem. Bez narzekania. „Miałem tak dużo pracy, tak dużo…”. Nic. Oddalić te rzeczy. Precz. Uśmiech, rodzina, otwartość na rodzinę, wielkoduszność…

Wreszcie, po trzecie, oczekuję od was, że będziecie wartownikami: nie tylko umiejąc dostrzec ubogich i opuszczonych – to nie jest takie trudne – ale pomagać wspólnocie chrześcijańskiej rozpoznawać Jezusa w ubogich i opuszczonych, ponieważ On przez nich puka do naszych drzwi. Jest to także wymiar katechetyczny i profetyczny strażnika-proroka-katechety, który umie widzieć dalej i pomagać innym widzieć dalej, i dostrzegać ubogich, którzy są daleko. Można uczynić własnym ten piękny obraz na końcu Ewangelii, kiedy Jezus pyta z daleka swoich uczniów: „Czy nie macie nic do jedzenia?”. A umiłowany uczeń rozpoznaje Go i mówi: „To jest Pan!” (J 21, 5. 7). Jakakolwiek jest potrzeba, zobaczcie Pana. Tak więc i wy rozpoznajcie Pana, kiedy w tak wielu swoich mniejszych braciach i siostrach prosi, aby Go nakarmić, przyjąć i kochać. Chciałbym, aby taki był profil diakonii w Rzymie i na całym świecie. Pracujcie nad tym. Macie wspaniałomyślność i idźcie z tym naprzód.

Dziękuję wam za to, co robicie i kim jesteście, i proszę was, abyście nadal modlili się za mnie. Dziękuję.

Aula BłogosławieństwSobota, 19 czerwca 2021 – Źródło: Vatican.va

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.